poniedziałek, 22 czerwca 2015

Drewniany taras przy domu

Ostatnio większość naszego wolnego czasu pochłaniało robienie drewnianego tarasu zaraz przy domu. Mamy fajne miejsce w ogrodzie na kawkę, ale jest z tyłu działki gdzie nie widać domu i drzwi wejściowych, siedząc tam nie mamy pojęcia co dzieje się z przodu działki. Stąd potrzeba tarasiku na ławeczkę i stolik przy samym domu, żeby nie trzeba było za każdym razem lecieć tak daleko z kawą. Poza tym, gdy Zosia zasypia w ciągu dnia w domu mogę wziąć kubek kawy i wyjść na taras bez obaw, że nie będę słyszeć kiedy się obudzi i co dzieje się w domu. Wcześniej, w tym czasie kawę piłam po prostu w domu, a teraz mogę zostawić otwarte drzwi lub okno, usiąść i delektować się kawą na słoneczku mając wszystko pod kontrolą.
Zdecydowaliśmy się na taras drewniany. Mąż pracuje w składzie drewna, więc u niego w firmie kupiliśmy sosnowe, ryflowane deski tarasowe. Następnie w pobliskim markecie ogólnobudowlanym kupiliśmy impregnat do drewna, który ochroni deski przed niechcianymi skutkami warunków atmosferycznych i wydłuży żywotność desek o kilka ładnych lat. Wybór w tym zakresie jest ogromy od firm po kolory. My zdecydowaliśmy się na olej impregnujący dobrej powiedzmy marki w kolorze TEAK. Kilka wieczorów zleciało na malowaniu desek ponieważ zdecydowaliśmy się na 2 warstwy w celu podniesienia ochrony. Łukasz wyrównał i obniżył nieco teren pod taras.
Nasz bardzo dobry kolega, właściciel firmy robiącej różnego rodzaju ogrodzenia zadeklarował pomoc od strony montażowej. Sam pospawał szpilki montażowe, do których przymocowane zostały legary nośne. Szpilki zostały wbetonowane w ziemię aby cała konstrukcja była stabilna. Jeśli też montujecie u siebie taras pamiętajcie, żeby szpilki w momencie zalewania betonem były przykręcone do legarów, wtedy łatwiej będzie wam złapać równy poziom.
Szpilki również zostały zaimpregnowane specjalnym preparatem antykorozyjnym a legary tym samym olejem, co deski.
Pod taras postanowiliśmy wyłożyć agrowłókninę aby zapobiec wyrastaniu chwastów między deskami. Myślę, że ten krok będzie miał duży wpływ na późniejsze utrzymanie porządku na tarasie i ograniczy prace z nim związane tylko do zamiatania;)
Po kilku dniach od wbetonowania konstrukcji nastąpił montaż desek do legarów. Wystarczyła wiertarko-wkrętarka i wkręty i gotowe. Mówię jakby to była bułka z masłem, bo sama akurat tego nie robiłam, ale uwierzcie, że zrobienie takiego tarasu wcale nie jest trudne. Oczywiście dodam, że bez pomocy kolegi w kwestii unieruchomienia konstrukcji mielibyśmy ciężki orzech do zgryzienia, ale poza tym wszystko zrobiliśmy i przygotowaliśmy sami i wcale nie była to męcząca i straszna robota. Na końcu w koło tarasu wysypałam kamyczki na włókninie, żeby usunąć dołki i zatrzeć granicę między tarasem i trawą.
Zachęcam i was do tego typu przedsięwzięć. Nic tak nie cieszy jak dom (lub taras ;) ) ręcznie robiony :) Aby nie generować kosztów jako mebelki póki co służą stare skrzynki, które przy najbliższej wolnej chwili wyszlifuję i pomaluję. Chęć napicia się kawy na nowym tarasie była silniejsza dlatego stanęły tam od razu niestety w surowym stanie ;)





















niedziela, 21 czerwca 2015

Pierwszy dzień lata - rozliczenie :)

Przyszedł pierwszy dzień lata i czas rozliczyć się przed wami z tego jak mi poszło w akcji "Zorganizuj się na wiosnę". Lista była długa, ale chyba specjalnie, żeby postarać się zrobić jak najwięcej. Zdjęć nie będzie (odpuszczę wam widok mnie na drabce przy myciu okien;) ), ale szczerze wam się przyznam co zrobiłam ze swojej listy, a co odpuściłam.

Okna umyłam nawet dwa razy, lodówkę wyczyściłam i uporządkowałam. Pierwsze dwa punkty poszły jak z płatka :)

Miejsce w domu do własnych prac, dokumentów, miejsce gdzie mogę postawić maszynę do szycia i nikomu nie będzie przeszkadzać stojąc 2 tygodnie zorganizowałam, ale stoliczka jeszcze nie pomalowałam więc zdjęcia będą później :)

Skrzynki dla córki na zabawki zrobiłam, ale zrobię z tego osobny post :)

Ubrania do PCK są uszykowane, ale jeszcze nie wywiezione więc zadanie wykonane tylko w połowie.

Auta uporządkowałam solidnie: odkurzyłam, wytrzepałam chodniki, kupiłam nowe zapachy, umyłam szyby wewnątrz, a mąż zajął się deską rozdzielczą i pojechał na myjnię umyć auta zewnątrz.

Porządkowanie pomieszczenia gospodarczego wciąż przede mną, ale udało mi się uporządkować schowek na narzędzia ogrodnicze, co zajęło mi naprawdę cały dzień. Garaż niestety wciąż czeka na swoją kolej.

Prace w ogrodzie zaplanowane i część z nich jest już nawet wykonana, trawa była koszona kilka razy, nawożona, zastosowaliśmy kilka oprysków i nawozów np do truskawek, do róży, do roślin kwitnących, do borówek. Powstał też tarasik przy domu, z którego też powstanie osobny pościk dla was :)

Ptaka nie udało się skończyć,za co chyba najbardziej mi wstyd. Bo to w sumie drobnostka, a ja nie mogę się zebrać :/

Za wywołanie zdjęć i zrobienie albumów w ogóle się nie zabrałam, no cóż za dużo chyba wzięłam sobie na głowę :)

W przedpokoju wieszak jest, a oświetlenia wciąż namiętnie poszukuję.

Z oświetlenia udało mi się znaleźć super lampę do sypialni. Reszta wciąż nie wybrana, nie kupiona, ale chyba dlatego, że sama nie wiem co bym chciała do salonu i kuchni.

Roczek córki zorganizowałam w domu, wszystko się super udało, jestem mega zadowolona, ale jednak reportażu dla was z tej imprezy wciąż brakuje. Tutaj daję sobie sama naganę!!

I to by było tyle podsumowując organizację wiosenną. Mimo, że nie udało się zrealizować planu w 100% to i tak uważam, że to było super przedsięwzięcie i chyba zrobię również listę na lato :)

Mam nadzieję, że i wam udało się uporządkować na wiosnę wiele spraw w domu, w pracy a może w życiu prywatnym?? :) Każdy porządek jest dobry, a wiosna to idealny czas do działania. Ściskam was mocno!! :*

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Pierwsze buciki dla dziecka... :)

Dziś święto, które bardzo lubię: Dzień Dziecka!! Myślę, że to świetna okazja aby pokazać wam ręcznie robiony, haftowany prezent dla najmłodszych. Choć ten prezent sama dawałam raczej z okazji narodzin dziecka, chrzcin lub roczku to jednak dotyczy dzieci, które właśnie dziś obchodzą swoje święto. Kiedy będą w ciąży znalazłam ten wzór w internecie stwierdziłam, że musze go wyhaftować dla swojej córki, bo jest obłędny. Z rozpędu wyhaftowałam od razu trzy, ponieważ dwie najbliższe przyjaciółki również spodziewały się córek. Obrazek to malutkie buciki w odcieniach brązu i beżu ze sznurówkami różowymi (dla chłopca we wzorze podane są odpowiedniki niebieskich odcieni). Pod motywem bucików zdecydowałam się wyhaftować imię dziecka, datę i godzinę urodzenia, wagę i wzrost w momencie urodzin. Dzięki temu prezent jest bardzo spersonalizowany, wyjątkowy i przeznaczony dla konkretnej osoby. Kto dziś pamięta takie rzeczy jak swoją wagę urodzeniową?? No ja nie pamiętam, a dzięki takiemu obrazkowi, nawet jeśli za kilkanaście lat córka przyjaciółki będąc nastolatką schowa te "słodkie, różowe buciki" do szuflady to na zawsze będzie miała pamiątkę, do której w każdej chwili będzie mogła wrócić. Ponadto taki obrazek, pięknie oprawiony przez fachowców w drewnianą ramkę na wymiar nabiera jeszcze więcej uroku i wartości. Osobiście uważam, że to jeden z najlepszych prezentów ręcznie robionych dla dzieci. A jak wam się podoba??
Buciki dla mojej Zosi
W trakcie wyszywania...

Jeszcze kilka krzyżyków... ;)

Skończone i oprawione prace

Obrazek dla Aluni tuż przed zapakowaniem :)

A tak prezentują się obrazki u Zosi w pokoju :)