poniedziałek, 11 stycznia 2016

Kosz wiklinowy dla dzidziusia

Gdy tylko na jednej stronie ze starociami zobaczyłam stary wiklinowy kosz na kółkach od razu pomyślałam "on musi być mój". Zapytałam czy jest jeszcze dostępny, ile kosztuje i od razu się zdecydowałam na kupno. Wydawała mi się to rewelacyjna oferta, zapytałam nawet męża czy też tak myśli, czy możemy sobie pozwolić na nieplanowany wydatek i to w dodatku na gadżet, którego będziemy używac tylko jakieś 3 miesiące,  ale mąż podzielił mój entuzjazm i zgodził się na zakup. Po 3 dniach kosz był już u nas w domu. Stwierdziłam, że bardziej będzie mi się podobał pomalowany. Kupiłam matową farbę i pomalowałam pierwszą warstwę. Myślałam o drugiej, ale efekt po pierwszej uznałam za zadawalający i tak zostało. Od lokalnego tapicera kupiłam kawałek gąbki, żeby zrobić materacyk, uszyłam na niego pokrowiec i oto jest. Już nie mogę się doczekać, kiedy po porodzie wrócę z naszym drugim dzieckiem do domu i będę mogła je w nim położyć i ululać :) Mam nadzieję, że się sprawdzi :)


PRZED



PO


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz